O napisanie recenzji tej książki poprosił mnie tato. Bardzo prawdopodobne, że gdyby nie to, nigdy bym jej nie przeczytała, gdyż tematy ekonomiczne prawdę mówiąc niewiele mnie interesują. Wbrew moim przypuszczeniom lektura okazała się bardzo ciekawa i zajmująca. Oto krótkie streszczenie akcji książki.
Dżek Fulton
od urodzenia mieszka w Ameryce. Jest grzecznym, posłusznym chłopcem, który
często rozmyśla o różnych poważnych sprawach dorosłych. Któregoś dnia jego pani
postanawia założyć dla swojej klasy niewielką bibliotekę. Sporo trudności
przysparza jednak wybór odpowiedniej osoby na stanowisko bibliotekarza. Żadne z
wybranych przez panią dzieci nie sprawdza się w nowej roli, a większość osób
bierze książki, żeby nie obrazić wychowawczyni. Wreszcie bibliotekarzem zostaje
Dżek. Poświęca się pracy całkowicie. Jego marzenie o zdobyciu ciekawych lektur
dla wypożyczalni spełnia się, gdy otrzymuje od dziadka dolara na drobne
wydatki. Ośmielony sukcesem przedsięwzięcia po paru rozmowach z nauczycielką i
znajomym sklepikarzem postanawia na wzór kolegów z siódmej klasy założyć
kooperatywę, w której jego koledzy mogliby kupować niezbędne w szkole
drobiazgi. Radzi sobie doskonale. Z okazji świąt Dżek może już pozwolić sobie
na zakup pięknych laurek dla wszystkich dzieci z klasy, a nawet na organizację
loterii fantowej i sprzedaż upominków na święta. Z czasem za pieniądze
zarobione w kooperatywie młodzi ludzie fundują sobie przyjemności w rodzaju
wycieczki szkolnej do cyrku. Krążą plotki, że trzecioklasiści interesy prowadzą
lepiej niż ich starsi koledzy. Do czasu, gdy nad Dżekiem pojawia się widmo
bankructwa…
A teraz
trochę o „wartości edukacyjnej” książki. Lektura przybliżyła mi sposób
funkcjonowania sklepów, a także terminy i możliwe na rynku sytuacje, które
dotąd znałam tylko w teorii. Prawie cała książka opowiada ze szczegółami o tym,
jak Dżek prowadzi sklep. Nic dziwnego, że bardzo szybko można zrozumieć, jaki
wpływ na powodzenie w interesach ma dane posunięcie. Na przykład dzięki temu,
że Dżek doskonale znał potrzeby swoich rówieśników, wiedział, czego kupią
najwięcej i mógł im sprzedać odpowiednią ilość towaru, więc mogli go nabyć
wszyscy, a kooperatywa zarabiała. Produkty gorszej jakości pozostawały na
półkach (chłopiec nie mógł na nich zarobić), a te solidnie zrobione służyły
dzieciom wiele lat – opłacało się je kupować i sięgało po nie więcej osób (do
kasy trafiało dużo pieniędzy). Z kolei zbyt wielka wiara w ludzi i ufność, że
oddadzą pieniądze za wzięte na kredyt zakupy skończyła się stratą – zapłata
nigdy do Dżeka nie trafiła i nie było za co nabyć droższych rzeczy w rodzaju
piłki do gry. Dodatkowym plusem jest to, że książka nie jest zbyt gruba, a opis
kolejnych etapów funkcjonowania kooperatywy urozmaicony jest dialogami i
uwagami autora tak, że lektura staje się bardzo ciekawa, a nawet dostarcza dużo
przyjemności. Czytanie nie zajmie dużo czasu, a, być może, w przyszłości pomoże
lepiej zrozumieć tajemnice handlu…
__
Źródła zdjęć:
https://api.culture.pl/sites/default/files/styles/420_auto/public/images/imported/literatura/okladki/korczak%20%20%20bankructwo%20malego%20dzeka/bankructwo%20malego%20dzeka_6572508.jpg?itok=nPd_ebdO
J. Korczak, „Bankructwo małego Dżeka”, wyd. WAB 2012