czwartek, 19 lipca 2018

„Tajemniczy przeciwnik”, Agata Christie

„Tajemniczy przeciwnik”, Agata Christie


Wyobraź sobie następującą sytuację: jesteś w trudnej sytuacji materialnej. Zaczynasz marzyć o karierze poszukiwacza przygód. Jak spod ziemi pojawia się obok ciebie nieznany Ci mężczyzna, który proponuje Ci dobrze płatną pracę. Początkowo nie zgadzasz się. Nieznajomy pyta Cię o nazwisko. Ponieważ sprawa wygląda cokolwiek podejrzanie, podajesz zasłyszane od kogoś nazwisko Jane Finn. Mężczyzna najpierw dostaje szału, a potem nagle robi się bardzo uprzejmy i daje Ci dość sporą sumkę w gotówce. Równocześnie sugeruje, że jeśli nazajutrz powiesz mu coś konkretnego, dostaniesz więcej pieniędzy. Następnego dnia nie zastajesz go w miejscu spotkania. Co robisz?

Taka właśnie historia przydarzyła się któregoś pięknego dnia pannie Prudence Cowley, z niewiadomych przyczyn zwanej Tuppence (ang. – dwupensówka). Każda inna dziewczyna, a zwłaszcza córka archidiakona, natychmiast zapomniałaby o całej sprawie, wyglądającej dość niebezpiecznie. Jednak Tuppence wraz z dawno niewidzianym przyjacielem Tommym postanawiają rozwiązać tę tajemnicę. Rozpoczynają działalność od opublikowania w gazecie prośby o przekazanie im wszelkich informacji na temat Jane. W ten sposób poznają ukrywającego się pod pseudonimem pana Cartera wysłannika rządu, który ma za zadanie rozprawić się z działającymi w Anglii bolszewikami. Okazuje się, że jakiś czas wcześniej władze otrzymały tajemniczy anonim. Autor groził opublikowaniem projektu pewnego porozumienia z czasów I Wojny Światowej, który w obecnej sytuacji mógłby doprowadzić do obalenia rządu. Posłaniec wiozący wówczas dokument do kraju zginął podczas katastrofy promu. Prawdopodobnie zdążył przekazać traktat przypadkowej amerykance – Jane Finn. Po otrzymaniu anonimu najlepsi angielscy agenci zaczęli jej poszukiwać. Niestety – bez skutku. Dziewczyna znika bez śladu. Tommy i Tuppence pomimo niebezpieczeństwa decydują się ją odnaleźć. Z pomocą kuzyna Jane, zakochanego w kryminałach windziarza, pewnego prawnika i niekonwencjonalnego podejścia do zagadki rozpoczynają walkę z tajemniczym przywódcą rewolucji, nazywanym panem Brownem…

O Tommym i Tuppence pisałam już jakiś czas temu w poście pt. „N czy M”. W tej książce przeczytamy o początkach ich detektywistycznej kariery i… miłości. „Tajemniczy przeciwnik” w pełni spełnia moje oczekiwania: do końca nie wiadomo kto ma czyste intencje, rzeczywiste rozwiązanie akcji następuje daleko po rzekomym punkcie kulminacyjnym, a całość jest bogato okraszona ironicznymi dialogami. Czyta się go jednym tchem. Po zakończeniu lektury nie pozostaje nic innego, tylko wyprawa do księgarni po ciąg dalszy przygód detektywów.
Poznaj też inne książki Agaty Christie!
____
Zdjęcie ze zbiorów własnych
A. Christie, "Tajemniczy przeciwnik", przekład Jana Zakrzewskiego i Ewy Krasnodębskiej, Wydawnictwo Dolnośląskie 2013

piątek, 6 lipca 2018

„Kosogłos”, Susanne Collins

„Kosogłos”, Susanne Collins

„Słuszna sprawa...” Bardzo wygodne określenie. Słuszną sprawą może być utrzymanie porządku w kraju, obalenie okrutnych władz, czy też powstrzymanie gromady buntowników, których działalność przynosi wyłącznie zniszczenia. Same szczytne cele. Tyle tylko, że potrzeba do tego drobnych ofiar. Aby zmusić ludność do posłuchu trzeba wysyłać niewielkie grupy dzieci na arenę, żeby się pozabijały. Nic to, w końcu lepsze to niż doszczętne wyniszczenie populacji. Władze obalić trzeba, ale najpierw należy zdobyć źródła zaopatrzenia stolicy… Nie udało się? No cóż, wywołajmy lawiny, które doszczętnie zniszczą okolicę. Pewnie zginie wiele osób, ale nie będą cierpieć więcej niż ofiary okrucieństwa władz. Tylko to torturowanie jeńców… Przecież musimy jakoś zdobyć informacje o rebelii… A niech tam, pro publico bono można, a nawet trzeba... Że niby w ten sposób każde zabójstwo może okazać się usprawiedliwione? Przecież działamy dla dobra sprawy!

W ten sposób kończy się piękna baśń o romantycznej rebelii ratującej kraj przed uciskiem i dobrotliwym prezydencie, a zaczyna całkiem nowa opowieść, horror pod tytułem „Wojna”. Początek jest bardzo szlachetny, doświadczeni przez los ludzie jawnie mówią o okrucieństwie władz, stojąc na popiołach miejsca zwanego 12 Dystryktem. Oczywiste jest, że nie wolno im się poddać. Muszą pokonać prezydenta Snowa, a później stworzą republikę, taką, jak za dawnych czasów. Dopiero wtedy wszyscy będą żyli w dostatku i szczęściu. Nieufna Katniss jednak długo wzbrania się, zanim w końcu zgadza się zostać twarzą rebelii, pod kilkoma warunkami. Między innymi żąda wyłącznego prawa do zabicia prezydenta Snowa. Choć jest wykończona psychicznie po pojmaniu Peety, a także nie dowierza dowódczyni buntu, występuje w serii filmów pokazujących okrucieństwo władz. Parę razy bierze też udział w bitwach, częściej samowolnie niż z rozkazu. Wśród ludności Dystryktu 13, w którym znajduje się siedziba rebelii, nie czuje się dobrze. Sama rozdarta jest między dwiema skrajnymi postawami. To wstrząsa się wewnętrznie na widok planów rebelianckich pułapek, które wykorzystują najlepsze cechy rasy ludzkiej, takie jak chęć niesienia pomocy i współczucie do zwabienia na pewną śmierć jak największej liczby osób, to w nienawiści gotowa jest na wszystko, byle zabić prezydenta. Jedno trzeba autorce przyznać. Potrafi pokazać wojnę wprost, bez znieczulenia, a na koniec wali czytelnika między oczy, gdy na chwilę spod płaszczyka szlachetnych intencji rebeliantów wyziera czarny potwór okrucieństwa. Niewinni ludzie giną z rąk obu stron konfliktu. Nienawiść pokrywa słuszne cele. Wojna dla słusznej sprawy okazuje się niebezpieczną machiną, która wprawiona w ruch rani wszystkich wokół. Tradycyjne „i żyli długo i szczęśliwie” pełne jest głębokiego i niezrozumiałego bólu, który już nie odejdzie…
To nie piękna romantyczna opowieść, tylko prawdziwa historia, w której mają swoje odbicie wszystkie konflikty na świecie. Zakończenie jest trudne i boli równie mocno czytelników, jak i bohaterów, ale równocześnie i bardzo mądre. „Zabójczyni” – taki tytuł nosi ostatni rozdział książki. Choć odnosi się do Katniss, moim zdaniem o wiele lepiej pasuje do wojny. To ona zamienia ludzi w żądne krwi potwory, zabijając w nich dobro. To przez nią giną niewinni. I choć wszystko zmienia się na lepsze, to czy ta zmiana warta jest tak wielkich ran, których czas nigdy nie zaleczy do końca? Zawsze, gdzieś na bliznach po nich osadzi się resztka nienawiści, czekająca całe lata, aby wybuchnąć nowym płomieniem kolejnej wojny. Czy warto…? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam…

Poznaj też inne książki Susanne Collins!
____
Zdjęcie ze zbiorów własnych
S. Collins, "Kosogłos", przekład Małgorzaty Hesko-Kołodzińskiej i Piotra Budkiewicza, wyd. Media Rodzina 2010          

             
Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger