Wychowankowie przedwojennego
sierocińca nie mają łatwego życia. Jednak o wiele prościej jest znieść trudne
chwile, gdy ma się u swego boku wypróbowanego przyjaciela i wspólny cel… Wtedy
niewiele już trzeba do szczęścia. Wystarczy tylko pobliski śmietnik, na którym
można znaleźć materiały do niezwykłych maszyn oraz pielęgnowane przez lata
marzenia o wspólnym domu… Marzenia, które na pewno kiedyś przecież się spełnią.
Adam
i Aleks wychowują się na przedmieściach Szczecina. Są nierozłączni.
Wkrótce po zakończeniu wojny budują razem Maszynę do Produkowania
Szczęścia. Głęboko wierzą, że niezwykłe urządzenie potrafi spełniać ich
najskrytsze pragnienia… takie jak znalezienie nowego domu w niewielkim,
wylosowanym na mapie miasteczku. Jednak wkrótce Adam zostaje adoptowany
przez oschłą, podającą się za jego ciotkę kobietę. Jakiś czas później zapada
decyzja o przyłączeniu Szczecina do Polski. Aleks i inne dzieci
z sierocińca muszą wyjechać do nowego ośrodka gdzieś w Niemczech.
Chłopcy nie chcą się rozstać. Zdeterminowany Adam postanawia zakraść się do jednej
z przewożącej jego kolegów ciężarówek. Rozpoczyna się pełna przygód podróż
przez powojenną Europę…
„Kroniki
Saltamontes” są niezwykle ciepłą opowieścią, tchnącą niepowtarzalnym, klimatem
i pełną mądrości. Autorka wyczarowuje na drodze bohaterów całe
mnóstwo niezwykłych, złożonych postaci, od pięknej Katarzyny aż po starego
rybaka Emmanuela. Niesamowite jest, jak w miarę trwania akcji losy przyjaciół
Adama i Aleksa splatają się ze sobą, by wreszcie stworzyć nierozerwalną całość.
Bardzo ciekawym posunięciem jest umieszczenie akcji w okresie tuż po wojnie. Co prawda
nie znajdziemy już w „Kronikach…” walk czy bitew, ale bez przerwy towarzyszyć
nam będzie ich mgliste, nieulotne wspomnienie. Znajdziemy jego cień w ruinach
zniszczonych bombardowaniem miast, wciąż żywej nieufności, a wręcz
wrogości ich mieszkańców do Niemców, a także tragediach zwykłych
ludzi, którzy w tych trudnych latach stracili swoich najbliższych.
Oczywiście nie obejdzie się przy tym bez odrobiny refleksji i rozmów na jakże
trudny temat wojny... Na szczególną uwagę zasługuje również niezwykle
subtelnie poprowadzony wątek tajemniczych podziemi pełnych książek, które
zaskakująco często pojawiają się na drodze chłopców – w końcu to właśnie od
nich wzięła swoją nazwę cała seria. Nie martwcie się jednak, jeśli po
zakończeniu lektury będziecie czuli niedosyt. Fascynującą kontynuację przygód
bohaterów znajdziecie w drugiej części serii pt. „Tajemnicze bractwo”, w której
Adam i Aleks… Ale to już temat na kolejną recenzję 😊.
„Kroniki
Saltamontes” to jedna z takich książek, które z miejsca oczarowują czytelnika i
wprost zmuszają do rozmyślań. Odkładając ją na półkę, człowiek zaczyna znowu
wierzyć, że są jeszcze na świecie dobrzy ludzie, marzenia się spełniają, a
wartości takie jak przyjaźń, miłość czy rodzina z biegiem lat wcale nie tracą
na znaczeniu. Żałuję tylko, że przygodę z trylogią zaczęłam dopiero od drugiego
tomu, przez co ominęło mnie tak wiele zaskoczeń i emocji.
____
Zdjęcie okładki ze zbiorów własnych
Pozostałe elementy grafiki: https://www.canva.com/Zdjęcie okładki ze zbiorów własnych
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z egzemplarza wydanego przez wyd. Pinus Media 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz