Zakopane
w okresie międzywojennym jest miejscem nieobliczalnym, rządzącym się własnymi,
niepojętymi dla ceprów (przybyszy z nizin) prawami. Ugrupowania polityczne
dzielą się na zwolenników i przeciwników budowy kolejki na Kasprowy,
najzagorzalszą sektą są brydżyści, a osobą najbardziej narażoną na lincz –
nieszczęsny meteorolog, ciężko pokutujący za narowy górskiego klimatu. Jednym słowem:
„jak [ktoś] przyjechał [do Zakopanego] ceprem, tak wyjedzie skończonym
tumanem.”
Ironia,
zdrowy krytycyzm i bezlitosny dowcip – tak najcelniej można zdefiniować styl
felietonów Rafała Malczewskiego. Autor zgrabnie wbija szpile zarówno
mieszkańcom Zakopanego, jak i przybywającym doń turystom, bezustannie
doprowadzając czytelnika do nieco złośliwego chichotu. Jego ulubionym tematem jest
chyba jednak samo miasto, ostoja amatorów wydzielanego przez nie „narkotycznego
jadu”, narciarzy i innych przedstawicieli miejscowej „elity hysiów, co to
przybywszy niegdyś na trzy godziny (…) osiedlili się (…) na wieczność”. Lojalnie
ostrzegam z góry, że podobne ryzyko zagraża wszystkim, którzy nieopatrznie
sięgną po niniejsze felietony. Kto raz zacznie czytać, na zawsze już
przesiąknie zamiłowaniem do specyficznego klimatu książki. Na korzyść lektury bez
wątpienia działa to, że po raz pierwszy wydana została w 1939 roku. Nikt, kto
choć raz odwiedził współczesne Zakopane, nie będzie w stanie odmówić sobie
przyjemności poczytania o czasach, w których niezabudowaną jeszcze Gubałówkę
nazywano „poczciwą gaździną”, o kanalizacji nie było mowy, a pechowy
mieszkaniec hoteliku „Nenufarek” mógł zostać za bezcen odstąpiony właścicielce
lokalu „Pod Trumienką”. Dopiero po kilku felietonach czytelnik orientuje się,
że poza porcją humoru podstępnie sprzedano mu pokaźną dawkę historii o
turystycznych początkach Zakopanego. Ale o to raczej ciężko się obrazić, zwłaszcza
że historia pisana jest z przymrużeniem oka i przetykana wspaniałymi
opowieściami o kłopotach z należytym rozreklamowaniem miejscowego klimatu, niepoprawnym
halnym i budowlaną samowolką. Rafał Malczewski z dumą przekazuje potomnym pamięć
o wydarzeniach tak przełomowych jak budowa kolejki linowej na Kasprowy, nieznacznym
(ale za to potrójnym) trzęsieniu ziemi, czy wspaniałej idei narciarstwa
błotnego, która najwyraźniej nie doczekała się popularności. Nie ma znaczenia
czy jesteście ceprami, cudzoziemcami, czy należycie do jednego z licznych
gatunków zakopiańskich tubylców wyodrębnionych przez autora – jeżeli choć raz
odwiedziliście Zakopane, musicie sięgnąć po tę książkę.
Rafał Malczewski
jest prawdziwym mistrzem felietonu. Gdy już zaczniecie czytać, bądźcie gotowi
na nieskoordynowane napady chichotu i dziką, nieuzasadnioną chęć głośnego
odczytywania co ciekawszych fragmentów pozostałym domownikom. Liczne anegdoty,
celne charakterystyki i fachowe diagnozowanie zakopiańskiego obłędu – czegóż
więcej trzeba do… śmiechu?
____
Źródła zdjęć:
Okładka - ze zbiorów własnych
Szkic gór w tle - https://pixabay.com/pl/illustrations/kolorado-park-narodowy-g%c3%b3r-skalistych-1436681/
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z egzemplarza wydanego przez wyd. LTW 2019