niedziela, 27 października 2019

„Od cepra do wariata. Felietony zakopiańskie”, Rafał Malczewski


Zakopane w okresie międzywojennym jest miejscem nieobliczalnym, rządzącym się własnymi, niepojętymi dla ceprów (przybyszy z nizin) prawami. Ugrupowania polityczne dzielą się na zwolenników i przeciwników budowy kolejki na Kasprowy, najzagorzalszą sektą są brydżyści, a osobą najbardziej narażoną na lincz – nieszczęsny meteorolog, ciężko pokutujący za narowy górskiego klimatu. Jednym słowem: „jak [ktoś] przyjechał [do Zakopanego] ceprem, tak wyjedzie skończonym tumanem.”

Ironia, zdrowy krytycyzm i bezlitosny dowcip – tak najcelniej można zdefiniować styl felietonów Rafała Malczewskiego. Autor zgrabnie wbija szpile zarówno mieszkańcom Zakopanego, jak i przybywającym doń turystom, bezustannie doprowadzając czytelnika do nieco złośliwego chichotu. Jego ulubionym tematem jest chyba jednak samo miasto, ostoja amatorów wydzielanego przez nie „narkotycznego jadu”, narciarzy i innych przedstawicieli miejscowej „elity hysiów, co to przybywszy niegdyś na trzy godziny (…) osiedlili się (…) na wieczność”. Lojalnie ostrzegam z góry, że podobne ryzyko zagraża wszystkim, którzy nieopatrznie sięgną po niniejsze felietony. Kto raz zacznie czytać, na zawsze już przesiąknie zamiłowaniem do specyficznego klimatu książki. Na korzyść lektury bez wątpienia działa to, że po raz pierwszy wydana została w 1939 roku. Nikt, kto choć raz odwiedził współczesne Zakopane, nie będzie w stanie odmówić sobie przyjemności poczytania o czasach, w których niezabudowaną jeszcze Gubałówkę nazywano „poczciwą gaździną”, o kanalizacji nie było mowy, a pechowy mieszkaniec hoteliku „Nenufarek” mógł zostać za bezcen odstąpiony właścicielce lokalu „Pod Trumienką”. Dopiero po kilku felietonach czytelnik orientuje się, że poza porcją humoru podstępnie sprzedano mu pokaźną dawkę historii o turystycznych początkach Zakopanego. Ale o to raczej ciężko się obrazić, zwłaszcza że historia pisana jest z przymrużeniem oka i przetykana wspaniałymi opowieściami o kłopotach z należytym rozreklamowaniem miejscowego klimatu, niepoprawnym halnym i budowlaną samowolką. Rafał Malczewski z dumą przekazuje potomnym pamięć o wydarzeniach tak przełomowych jak budowa kolejki linowej na Kasprowy, nieznacznym (ale za to potrójnym) trzęsieniu ziemi, czy wspaniałej idei narciarstwa błotnego, która najwyraźniej nie doczekała się popularności. Nie ma znaczenia czy jesteście ceprami, cudzoziemcami, czy należycie do jednego z licznych gatunków zakopiańskich tubylców wyodrębnionych przez autora – jeżeli choć raz odwiedziliście Zakopane, musicie sięgnąć po tę książkę.

Rafał Malczewski jest prawdziwym mistrzem felietonu. Gdy już zaczniecie czytać, bądźcie gotowi na nieskoordynowane napady chichotu i dziką, nieuzasadnioną chęć głośnego odczytywania co ciekawszych fragmentów pozostałym domownikom. Liczne anegdoty, celne charakterystyki i fachowe diagnozowanie zakopiańskiego obłędu – czegóż więcej trzeba do… śmiechu?
____
Źródła zdjęć:
Okładka - ze zbiorów własnych
Szkic gór w tle - https://pixabay.com/pl/illustrations/kolorado-park-narodowy-g%c3%b3r-skalistych-1436681/
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z egzemplarza wydanego przez  wyd. LTW 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger