środa, 21 marca 2018

„Mango, nie mów nikomu”, Wendy Mass

„Mango, nie mów nikomu”, Wendy Mass


Czy ktokolwiek z Was zastanawiał się kiedyś, dlaczego tak często mieszamy pojęcia: „inność” i „dziwactwo”? Gdy tylko w otoczeniu pojawi się ktoś, kto zdecydowanie odstaje od reszty czy to wyglądem czy to zachowaniem, automatycznie uznajemy go za „dziwnego”. A już najgorzej, jeśli widzi coś, czego nie dostrzegają pozostali. Zaraz ma „nierówno pod sufitem”, jest „nienormalny” albo po prostu to „wariat”, jednym słowem lepiej się od niego trzymać z daleka. Ale czy takie myślenie jest właściwe...?

Na tle siostry codziennie zmieniającej kolor włosów i zwariowanego na punkcie przesądów brata, Mia wygląda na całkowicie normalną trzynastolatkę. Jednak tak nie jest. Dziewczynka od urodzenia słysząc jakiś dźwięk lub czytając słowo widzi przed sobą różnokolorowe plamy i figury geometryczne. Dopiero w drugiej klasie Mia odkrywa, że nikt inny nie postrzega świata w ten sposób. Od tamtej pory trzyma swoją przypadłość w tajemnicy. Wie o niej tylko Mango – jej kot, którego mruczenie ma kolor tego owocu. Drugim sekretem dziewczynki jest głębokie przekonanie, że zwierzak ma w sobie cząstkę jej zmarłego dziadka, który przybył na Ziemię, aby się nią zaopiekować. Któregoś dnia Mia spotyka w sklepie małego chłopca, który upiera się, że jej imię ma inny kolor niż ten, który widzi nastolatka. To stwierdzenie wprowadza w głowie dziewczynki zamieszanie. Mia postanawia zdradzić swój sekret rodzicom i poprosić ich o pomoc. Początkowo nie chcą jej wierzyć, jednak wkrótce pojmują, że ich córka mówi prawdę. Szukając powodu, dla którego Mia widzi kolory odwiedzają różnych lekarzy i psychoterapeutów, jednak nikt nie może postawić jednoznacznej diagnozy. Pojawiają się nawet podejrzenia guza mózgu. Wreszcie okazuje się, że dziewczynka ma syntezję – ma wrodzone połączenie zmysłów wzroku i słuchu. Ta wada jest nieuleczalna, ale w gruncie rzeczy nie jest chorobą. Od jednego z lekarzy Mia otrzymuje adres strony internetowej skupiającej syntestyków z całego kraju. Przez portal dziewczynka poznaje Adama – niezwykle miłego nastolatka w jej wieku. Wiedząc, jak ciężko jest być kimś innym niż reszta Mia postanawia odnaleźć chłopca, którego poznała w sklepie…

Książka jest świetna. Bardzo podobało mi się to, że napisana została z perspektywy Mii, co umożliwiało dokładne wyobrażenie sobie postrzegania świata przez syntestyków. Wątek poszukiwania chłopca ze sklepu został poprowadzony jakby w tle akcji, ale niezwykle starannie. To historia nie tylko o inności, ale też o przyjaźni, miłości między człowiekiem a zwierzęciem, dorastaniu i… zakochaniu.

__
Źródła zdjęć:

https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/307000/307977/486005-352x500.jpg

W. Mess, "Mango nie mów nikomu", przekład Marii Kabat, Wydawnictwo Feeria Young 2016

niedziela, 4 marca 2018

„Dachołazy”, Katherine Rundell

„Dachołazy”, Katherine Rundell


Czy kiedykolwiek wyobrażałeś sobie, jak to jest: stanąć na dachu, wysoko ponad zakurzonymi ulicami miasta, patrzeć na rozgwieżdżone niebo i karmić gołębie na rozpiętej pomiędzy dwiema kamienicami linie…? Nie mam rzecz jasna zamiaru nakłaniać nikogo do rozpoczęcia kariery kaskadera! Sama nigdy bym się na coś takiego nie odważyła, ale pomarzyć zawsze można… Zwłaszcza nad porywającą lekturą, w której niezwykły świat dachów pomaga bohaterom uciec od zmartwień i rozwiązać tajemnicę…

 Sophie jest sierotą. Po katastrofie okrętu dryfujące w futerale od wiolonczeli niemowlę wyławia z morza Charles, roztrzepany naukowiec, który postanawia zaopiekować się dzieckiem. Dziewczynka szybko zaczyna działać w imię motta opiekuna: „nigdy nie przekreślaj możliwego”. Charles pozwala jej robić wszystko, co tylko uzna za stosowne, a nawet towarzyszy jej większości wybryków. W rezultacie w wieku dwunastu lat Sophie gra na wiolonczeli na dachu swego domu, ku zgorszeniu odwiedzającej ich dom urzędniczki nosi spodnie, a gdy w nocy dopada ją wspomnienie sztormu, śpi na szafie.  Dziewczynka upiera się, że jej matka nadal żyje. Charles początkowo nie zgadza się z nią. Nadchodzi jednak dzień, w którym Krajowy Urząd Opiekuńczy stwierdza, że mężczyzna nie jest w stanie właściwie opiekować się dorastającą panną. Z pomocą przychodzi Sophie zbieg okoliczności. Pod wyściełającym futerał, w którym ją znaleziono aksamitem dziewczynka znajduje tabliczkę z adresem sklepu w Paryżu. Charles wraz z podopieczną w tajemnicy opuszczają Anglię, aby zdobyć informacje o matce Sophie.  Nie odkrywają za wiele. Wszyscy urzędnicy zajmujący się sprawą rozbicia statku odmawiają okazania listy ocalałych. Podczas gdy Charles znika na całe dnie w różnych instytucjach, dziewczynka z nudów opuszcza pokój i wspina się na dach. Tuż po pierwszej eskapadzie odwiedza ją Matteo. Ten tajemniczy chłopak mieszka na dachach, a sam siebie nazywa dachołazem. Wkrótce dzieci zaprzyjaźniają się i na całe noce spędzają podziwiając panoramę miasta. Któregoś razu dobiega ich przepiękna melodia – ktoś gra na wiolonczeli. Sophie podejrzewa, że jest to jej matka. Czy tytułowe dachołazy pomogą jej odnaleźć rodzinę?

              Książka jest cudowna. Bardzo podobał mi się sposób w jaki autorka chwile refleksji z żartobliwymi akcentami. W akcji znalazło się miejsce na wszystko, czego potrzebuje dobra lektura: niebezpieczne przygody, spokojne rozważania o życiu, dowcipne dialogi, a także wątek tajemnicy. Opisy otoczenia w książce są krótkie, ale tak zaplanowane by dać całkowity obraz scenerii, w której rozgrywa się akcja. Jeśli poszukujesz mądrej, zwariowanej i porywającej lektury – sięgnij po „Dachołazy”!
___
Zdjęcie ze zbiorów własnych
K. Rundell, "Dachołazy", przekład Tomasza Bieronia, Wydawnictwo Poradnia K, 2017
Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger