poniedziałek, 13 kwietnia 2020

„Helena. Misja możliwa”, rozmawiają Ewelina Gładysz i Przemysław Radzyński

„Helena. Misja możliwa”, rozmawiają Ewelina Gładysz i Przemysław Radzyński


Z czym kojarzą Wam się słowa: „misjonarka”, „święta” i „męczennica”? Zapewne większość z Was ma teraz przed oczami jakieś stare freski, może zdjęcia zapracowanych sióstr zakonnych, czy opowieści o czyichś niezwykłych czynach… Mało komu przyjdzie do głowy młodziutka, uśmiechnięta i jak najbardziej współczesna dziewczyna w różowej bluzce. A przecież „taki duży, taki mały może świętym być.” Wystarczy tylko chcieć.

Helenka Kmieć była zupełnie zwyczajną, nieustannie zabieganą dziewczyną. Z uśmiechem na twarzy zmagała się z przykrótką jak na jej potrzeby dobą, dzieląc swój czas między pracę stewardessy, chłopaka i wyjazdy w ramach Wolontariatu Misyjnego Salvator. Mimo braku czasu chętnie angażowała się w najróżniejsze dodatkowe inicjatywy i zachęcała do tego swoich znajomych. Była niezwykle skromna, czasem nawet jej najbliżsi dopiero po miesiącach dowiadywali się o niektórych akcjach, w których brała udział. Helenka cieszyła się każdą chwilą życia, planowała wyjść za mąż, założyć rodzinę… Zginęła w nocy z 23 na 24 stycznia 2017 r, w boliwijskiej ochronce, którą pomagała remontować. Obecnie wiele osób modli się za jej wstawiennictwem, mówi się też, że być może w przyszłości zostanie kanonizowana.

„Boliwia: Misja możliwa” – taką dowcipnie nawiązującą do filmu „Mission impossible” nazwę nosiła strona na Facebooku, na której Helenka zbierała pieniądze na wyjazd do Cochabamy - jak się okazało, ostatnią podróż dziewczyny na tym świecie. Stąd właśnie autorzy zaczerpnęli inspirację dla tytułu i tematyki książki. „Helena. Misja możliwa” ukazuje całe życie Helenki w świetle niekończącej się misji osiągnięcia świętości i „bycia bardziej dla innych”. Nie jest to typowa biografia i nie znajdziemy w niej dokładnych, suchych, chronologicznie ułożonych faktów. Zamiast tego czeka nas zbiorek wywiadów z najbliższymi dziewczyny: jej rodzicami, chłopakiem, a także wolontariuszką i siostrami zakonnymi, które pracowały z nią w trakcie ostatnich tygodni przed tragedią. Przyznam szczerze, że pierwszy raz zetknęłam się z tą formą literacką w tak obszernym dziele, jednak w tym wypadku był to chyba najlepszy sposób na przedstawienie czytelnikowi Helenki. Proste, nieco refleksyjne słowa, wydrukowane kursywą uwagi autorów o gestach i zachowaniu rozmówców oraz garść zdjęć na ostatnich stronach robią swoje, ukazując delikatny, ulotny obraz dziewczyny przechowany w ludzkich wspomnieniach. Ewelina Gładysz i Przemysław Rodzyński starają się jak najwierniej ukazać przebieg wywiadów, unikając zarazem zbyt brutalnego wnikania w prywatność najbliższych zmarłej. Jak się wydaje – w zupełności im się to udało.

„Helena. Misja możliwa” to piękna, pełna światła książka, w której wzruszenie i spokojny smutek przeplata się z prawdziwą Bożą radością. Przykład Helenki pokazuje, że w codziennym chaosie nadal można znaleźć czas na pielęgnowanie swojej wiary i służenie innym… Oraz daje nam trudną lekcję pokory wobec Bożych zamysłów.  

Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, żeby jakoś podsumować tę recenzję. Po prostu sięgnijcie po tę książkę. Naprawdę warto.
____
Zdjęcie okładki ze zbiorów własnych
Pozostałe elementy grafiki: https://www.canva.com/
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z egzemplarza wydanego przez  wyd. Salwator 2018
Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger