Phil
Doran, scenarzysta „Cudownych lat”, zmaga się z kaprysami aktorów, wymaganiami
producentów i własnym kryzysem twórczym. Skrycie marzy o tym, że najnowszy
scenariusz pozwoli mu ponownie zyskać rozgłos i podziw. Jego żona ma jednak
inne plany. Wkrótce z radością oznajmia mu, że… właśnie kupiła we Włoszech
uroczą ruinkę, w której mogą wspólnie zamieszkać. Nieszczęsny Phil zostaje siłą
zaciągnięty do Toskanii, gdzie czekają go zmagania z remontem, sąsiadami i
biurokracją. Po kilku dniach chce już tylko jak najszybciej ewakuować się z
powrotem do Ameryki… Jednak kto wie? Może czar Włoch okaże się silniejszy?
„Trzymałem
maczetę i zastanawiałem się, czy nie potraktować nią Henry’ego Davida Thoreau”,
przeczytałam z rosnącym zaintrygowaniem. Już pierwsze zdanie powieści Dorana
świadczyło dobitnie, że będzie to opowieść bardzo oryginalna. A w każdym razie:
będzie to intrygujące wytchnienie od wszystkich schematycznych filmów o
Włoszech jakie ostatnio oglądałam. Zapewne domyślacie się, jaki szablon mam na
myśli. Porzucona kobieta (ewentualnie młodzieniec) przybywa do słonecznej
Italii aby znaleźć ukojenie. W akcie szaleństwa kupuje rozpadającą się willę i
zaczyna ją remontować. Wkrótce w okolicy pojawia się przystojny nieznajomy…
Cóż, jak już wspomniałam, Phil Doran stworzył opowieść zupełnie inną. Przede
wszystkim, główny bohater (i autor zarazem) przybywa do Włoch wraz z żoną. Nie
z dziewczyną, nie z partnerką, nie z kobietą którą na koniec zostawia dla
innej. Po prostu z żoną. I za to należą mu się olbrzymie gratulacje. Zwłaszcza
teraz, kiedy wydaje się, że dla większości twórców nieformalny związek dwóch
osób wydaje się ciekawszym tematem niż prawdziwe małżeństwo. Co więcej, Phil
Doran koncentruje się na jak najdokładniejszym przedstawieniu życia we
Włoszech. W jego książce Italia nie jest po prostu tłem dla perypetii
bohaterów, wybranym ze względu na ładne krajobrazy. O nie. W powieści
znajdziemy szczegółowe opisy mało znanych włoskich zwyczajów i miejscowości. A
także barwny obraz mieszkańców Włoch. Wreszcie, autor zaczerpnął materiał do
powieści z własnego życia. Nie możemy jednak obawiać się nudy! Jak się okazuje,
remont domu we Włoszech sam w sobie dostarcza tylu atrakcji, że tematu
wystarczyłoby nie na jedną, ale wręcz kilka książek. Przykład? Proszę bardzo. Aby wyremontować stary włoski dom, niezbędne jest specjalne pozwolenie miejskich władz. Zapomniana willa Phila nie ma jednak adresu, na który można by wystawić dokument. Adresu zaś nie można uzyskać, bo… z formalnego punktu widzenia nie ma dowodów na istnienie domu. I bądź tu mądry…
„Na
przekór Toskanii” jest przede wszystkim fascynującą lekcją włoskiego sposobu
myślenia. Chcesz omówić z Włochem jakąś kwestię? Rozmowa telefoniczna nie
wystarczy. Przecież oprócz głosu (krzyku…?) rozmówcy, musisz śledzić też jego
gestykulację! Co prawda dość trudno wtedy odróżnić spór od przyjacielskiej
pogawędki, ale czy to takie ważne? Jesteś wściekły, bo wynajęty fachowiec przychodzi
do Ciebie spóźniony o kilka dni i nawet nie potrafi niczego naprawić? Specjalista
natychmiast opowie ci całą una storia fatalnych przeżyć, które
uniemożliwiają mu rozwiązanie problemu. Najprawdopodobniej co najmniej połowa
opowieści będzie całkowicie zmyślona – ale komu by to przeszkadzało?
Czterogodzinna przerwa obiadowa w samym środku dnia? Kierowcy zatrzymujący się
na środku drogi żeby porozmawiać? Wariactwo? A może jednak, jak sądzi Phil
Doran, to „Włosi powinni rządzić światem. (…) Z resztą już kiedyś to robili i
pomimo starań, aby nas ucywilizować i tak wszystko skończyło w rękach
barbarzyńców…”
„Na
przekór Toskanii” momentalnie podbiło moje serce. Klimatyczne miejsce akcji,
które łączy moje marzenia o starej willi ze wspomnieniami z włoskich wakacji… Autor, który stworzył jeden z moich
ulubionych seriali… Oraz akcenty „z życia pisarza”, na które jestem szczególnie
łasa 😊.
Polecam
wszystkim, którzy byli już we Włoszech. Tym, którzy dopiero się tam wybierają…
Lub po prostu chcą poczuć wakacyjny nastrój!
____
Źródła zdjęć:
"Na przekór Toskanii" - ze zbiorów własnych
Pozostałe elementy grafiki - https://www.canva.com/
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z przekładu Grażyny Grzywy-Tunk, Wydawnictwo Pascal 2012