Czy
kiedykolwiek oglądając „Gwiezdne wojny” byliście w stanie powstrzymać się przed
wiwatowaniem i cieszeniem się wraz z bohaterami z klęsk Imperium? Bądźmy
szczerzy, jednolite pancerze szturmowców, gładkie mundury oficerów, czy
mroczne, ascetyczne budowle w rodzaju Gwiazdy Śmierci raczej nie budzą sympatii
widzów. Co powiecie jednak na małą zmianę punktu widzenia? Na przykład… spojrzenie
na walkę oczami dezertera, który we flocie pozostawił swoją ukochaną?
Dla
większości mieszkańców niewielkiej, zapomnianej planety Jelucan, ustanowienie
rządów Imperium jest realną szansą na lepsze życie. Nic dziwnego, że przybycie
delegacji oficerów pod wodzą wielkiego moffa Tarkina spotyka się z ogólną
radością i entuzjastycznym przyjęciem. Wśród wiwatującego tłumu spotyka się
dwójka dzieci: syn zamożnych kolonistów, Thane Kyrrel i uboga dziewczynka z
dolin, Ciena Ree. Wkrótce łączy ich wspólna miłość do latania, plany na
przyszłość oraz przyjaźń… a nawet coś więcej. Są zachwyceni, kiedy zostają
przyjęci do elitarnej Akademii Imperialnej, a po latach otrzymują stanowiska w
jednych z najważniejszych obiektów wojskowych reżimu. Jednak gdy Thane na
własne oczy ogląda jeden z podbitych przez Imperium światów, decyduje się na
dezercję. Wkrótce, ku swemu własnemu zaskoczeniu przyłącza się do Rebelii…
pozostawiając we flocie zrozpaczoną, rozdartą między lojalnością wobec
dowództwa i własnymi uczuciami Cienę.
„Utracone
gwiazdy” mistrzowsko łączą się z filmową bazą „Gwiezdnych wojen”. Autorce udało
się wykorzystać w książce niemal wszystkie najważniejsze wątki z części IV-VI,
nie nudząc przy tym czytelnika wielokrotnym odtwarzaniem znanych mu na pamięć
wydarzeń. Oczami bohaterów obserwujemy zniszczenie obu Gwiazd Śmierci, klęskę
Rebeliantów na Hoth, a nawet wielodniowy pościg za „Sokołem Millenium”. Wydarzenia
te zyskują jednak zupełnie nowy charakter, kiedy spojrzy się na nie z
perspektywy prostych żołnierzy po obu stronach konfliktu – a nie, jak w
filmach, ze strony dowództwa. W ten sposób ważne decyzje wojskowe, niektóre
manewry, a nawet postacie takie jak Luke, Leia czy Imperator odsuwają się na
dalszy plan, ustępując miejsca codziennym rozterkom i radościom zwykłych ludzi,
cierpliwie znoszących swoją niewiedzę i starających się jak najlepiej wykonywać obowiązki. Kolejnym plusem jest też możliwość odkrycia na nowo znanej nam
już z „Przebudzenia Mocy” planety Jakku i dowiedzenia się wreszcie, skąd wziął
się na niej… Ale nie zdradzajmy wszystkiego, jakaś niespodzianka musi być😊.
Zupełnie rewolucyjny jest też sposób przedstawienia imperialnej armii. W
filmach, z małym wyjątkiem w przypadku części VII, zarówno szturmowcy jaki i
oficerowie wydają się zimnymi, wyrachowanymi maszynami do zabijania. Claudia
Gray przełamuje to przekonanie, ukazując czytelnikowi kryjących się za suchymi
numerami ludzi: opłakujących przyjaciół, którzy zginęli w wybuchu Gwiazdy
Śmierci, żartujących wspólnie przy stoliku w kantynie, czy zastępujących siebie
nawzajem w wykonywaniu obowiązków. Trudno na nowo beztrosko cieszyć się
zniszczeniem myśliwców ścigających „Sokoła” wśród asteroid, czytając o ciężkich
chwilach napięcia, które przeżywa nawigująca pilotów Ciena, bezskutecznie
usiłująca uchronić ich przed katastrofą. Chyba właśnie takiej wizji brakowało
mi do stworzenia pełnego obrazu świata „Gwiezdnych wojen”.
Jednym
z najciekawszych elementów książki jest wątek metod, jakich Imperium używa aby
zapewnić sobie wierność żołnierzy. Jak się okazuje, oprócz tradycyjnego
oskarżania Rebeliantów o terroryzm i gloryfikowania reżimu, już w Akademii
Imperialnej niektórzy z wykładowców starają się skłócić ze sobą kadetów, aby
przyjaźń między nimi i przywiązanie do rodzinnych planet nie okazały się
silniejsze niż lojalność wobec przełożonych. Rezultaty takiej polityki są
wstrząsające. Jednym z najbardziej przerażających przykładów jest przypadek
Nasha Windridera. Ten radosny, wrażliwy chłopak mocno przeżywa zagładę jego ojczystego
Alderaana, którą widzi na własne oczy. Przytłoczony bólem, całkowicie oddaje
się pracy. Dopiero pod koniec książki czytelnik orientuje się, jak mocno tragedia
wpłynęła na bohatera. Niespodziewanie Nash staje się ślepo oddanym reżimowi,
oschłym i przepełnionym nienawiścią oficerem, dla którego zwycięstwo Imperium
jest jedyną szansą na to, aby śmierć jego rodaków nie poszła na marne. Smutniejsza
jest chyba tylko sytuacja Cieny. Ta szlachetna, odważna dziewczyna szczerze
wierzy w sprawę, o którą walczy. Jest wstrząśnięta, kiedy orientuje się, jakie
naprawdę jest Imperium. Bohaterka wpada jednak w pułapkę własnych wartości: honor,
lojalność i złożona przysięga skutecznie zmuszają ją do pozostania w flocie.
Czy Thane’owi
uda się przekonać Cienę do porzucenia służby, nim będzie za późno? Co stanie
się, jeśli zakochani będą musieli stawić sobie czoła w trakcie bitwy? I wreszcie:
czy miłość okaże się silniejsza niż polityczne podziały? Aby się o tym przekonać,
musicie sami przeczytać tę książkę!
____
Zdjęcie okładki ze zbiorów własnych
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z przekładu Anny Hikiet-Berezy i Błażeja Niedzińskiego, Wydawnictwo Uroboros 2016