poniedziałek, 26 kwietnia 2021

„Niezgodna”, Veronica Roth

„Niezgodna”, Veronica Roth

 

   Większość z nas jest zgodna co do tego, że ludzkość powinna żyć w zgodzie i pokoju. Wystarczy jednak kilku tchórzy, egoistów czy głupców na ważnych stanowiskach aby wszystkie te marzenia legły w gruzach. A gdyby można było stworzyć system, który eliminowałby te największe ludzkie wady? Czy byłoby to warte ograniczenia ludzkiej wolności? I – przede wszystkim – czy naprawdę by zadziałało?

   Życie w ruinach miejsca zwanego niegdyś Chicago toczy się w zgodzie z odwiecznymi zasadami. Na straży pokoju stoi system pięciu frakcji: Serdeczności, Altruizmu, Nieustraszoności, Erudycji i Prawości. Dzięki nim każdy obywatel może spełniać się w roli, która rozwija jego najlepsze cechy. Dlatego społeczeństwo Chicago od lat funkcjonuje jak jeden organizm… do czasu.

   Jako córka dwojga altruistów, Beatrice od małego uczy się zapominania o sobie i koncentracji na potrzebach innych. Wszystkim wydaje się oczywiste, że w Dniu Wyboru dziewczyna pójdzie w ślady rodziców. Jednak bohaterka nie jest tego taka pewna… Zwłaszcza że, w trakcie testu przynależności okazuje się Niezgodną – osobą, która łączy w sobie cechy różnych frakcji. Tris dokonuje wyboru, jednak jej kłopoty dopiero się zaczynają. Od tej pory musi stale mieć się na baczności. Bo są ludzie, którzy uważają Niezgodnych za zagrożenie, które należy wyeliminować…

   „Niezgodna” udowadnia jak cienka granica dzieli czasem utopię od dystopii. Z założenia, system Chicago jest idealny i naprawdę się sprawdza. Poszczególne frakcje znakomicie uzupełniają się, gwarantując sprawne funkcjonowanie miasta. Dzięki testom przynależności, każdy wykonuje dokładnie taką pracę, w jakiej może osiągać najlepsze rezultaty. Ponadto poszczególne frakcje mają od małego wykształcają w ich członkach najlepsze ludzkie cechy. Społeczeństwo pełne inteligentnych Erudytów, odważnych Nieustraszonych, uczciwych Prawych, pokojowych Serdecznych i szlachetnych Altruistów… Zdawałoby się, że trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce do życia. Jak się jednak okazuje, w rzeczywistości system ten wygląda zupełnie inaczej niż na papierze. Surowe zasady zmuszają ludzi do dostosowania się do standardów frakcji, nawet kosztem własnej indywidualności. I tak od Erudytów oczekuje się poświęcania każdej wolnej chwili na naukę. Od Serdecznych – ciągłego uśmiechu. Natomiast Altruistom zabrania się nawet… patrzeć w lustro, ponieważ uważa się to za egoistyczne. Największym problemem okazuje się jednak wzajemna niechęć mieszkańców Chicago. Veronica Roth mistrzowsko pokazuje, jak wielkie zagrożenia niesie postrzeganie innych w kategoriach: „swoi” – „obcy”. Z czasem poszczególne frakcje zaczynają krytykować się nawzajem, przekonane że to właśnie ich przekonania są najwłaściwsze. Równocześnie rozwijają swoje wartości do tego stopnia, że ulegają one wypaczeniu. Przykładowo, zdaniem Prawych szczerość polega na zdradzaniu wszystkich swoich tajemnic i otwartym mówieniu innym, co o nich się myśli. Nic dziwnego, że już wkrótce napięcie sięga zenitu i… Ale nie zdradzajmy zakończenia 😊.

   W „Niezgodnej” znajdziemy wszystko to, co zachwyciło czytelników książek takich jak „Igrzyska śmierci” czy „Więzień labiryntu”. Alternatywna wizja naszego świata, poważne pytania moralne, wartka akcja… A po środku tego wszystkiego garstka nastolatków, która usiłuje postępować właściwie bez względu na cenę.

   Polecam też ekranizację powieści.

___

Źródła zdjęć:

"Niezgodna" - ze zbiorów własnych

Miasto w tle: https://www.canva.com/

Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z przekładu Daniela Zycha, Wydawnictwo Amber 2014

 

 

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

„Twarzą w twarz. Świadkowie koronni zmartwychwstania”, Paul Badde

„Twarzą w twarz. Świadkowie koronni zmartwychwstania”, Paul Badde

  Całun turyński. Na czterometrowym pasie tkaniny plamy krwi, potu i cieni nieznanego pochodzenia układają się w obraz skatowanego człowieka. Naukowcy są w stanie bez trudu odtworzyć jego ostatnie dni. Mężczyzna został brutalnie wychłostany, ukrzyżowany, a po śmierci jego bok przebito włócznią. Takie cierpienie samo w sobie wydaje się wstrząsające… Zwłaszcza, że ustalenia badaczy w zadziwiającym stopniu pokrywają się z ewangelicznym opisem męki Chrystusa. Przypadek…?

  Sudarion. Z niewielkiej chustki spogląda na nas spokojna twarz mężczyzny. Obraz jest kolorowy, jednak nie widać na nim ani pociągnięć pędzla, ani nawet śladów pigmentu. Nie trzeba być historykiem sztuki ani gorliwym chrześcijaninem aby skojarzyć wizerunek z ikonami przedstawiającymi Jezusa. Próba sfabrykowania relikwii? A może autentyczne płótno z grobu Chrystusa?

  Dla jednych są to niezwykłe dary umożliwiające spojrzenie w twarz Boga. Dla innych – spektakularne oszustwa. Budzą fascynację, oburzenie, wzruszenie. Interesują się nimi najwięksi światowi naukowcy; zarówno wierzący, jak i ateiści. A także pewien pisarz i dziennikarz – Paul Badde.

  „Twarzą w twarz” jest zupełnie inne niż wszystkie teksty na temat całunu turyńskiego, jakie kiedykolwiek czytałam. Przede wszystkim dlatego, że autor rezygnuje z zasypywania czytelnika setkami danych mających potwierdzić autentyczność relikwii. Jak zauważa, „Jeśli to właśnie ta tkanina, wszystkie rozstrzygające argumenty nic nie dodają. Jeżeli zaś nią nie jest, wtedy wszystkie dowody, i te za, i te przeciw, nie mogą nic zrobić aby to zmienić.” W pierwszej chwili stwierdzenie to może się wydawać wręcz szokujące. Trudno jednak odmówić mu logiki. Paul Badde zwraca uwagę na to, że nawet najlepiej umotywowany argument potwierdzający prawdziwość całunu nie skłoni żadnego ateisty do nawrócenia. Tak samo jak nikt nie zrezygnuje z wiary tylko dlatego, że relikwia okaże się sfałszowana. Co więcej, pogoń za naukowym potwierdzeniem autentyczności bądź nieprawdziwości tkaniny często prowadzi badaczy do absurdalnych wniosków. Autor przytacza m.in. ideę „błysku nuklearnego zmartwychwstania”, czy teorię zgodnie z którą całun miał zostać namalowany przez… Leonarda da Vinci (urodzonego wiele lat później). Dlatego Paul Badde zajmuje się relikwią nie od strony naukowej, ale z perspektywy doświadczeń człowieka wierzącego. Rzecz jasna, siłą rzeczy w książce znajdzie się wiele fragmentów poświęconych badaniom wizerunku, czy jego historii. Nie są one jednak najważniejsze.

  „Twarzą w twarz” trudno nazwać tekstem naukowym. Nie jest to też, jak można by się spodziewać, filozoficzna refleksja nad znaczeniem całunu turyńskiego dla chrześcijaństwa. Nie jest to nawet osobiste świadectwo wiary. Książka wymyka się wszelkim ramom gatunkowym, płynnie łącząc elementy eseju i felietonu. Najprościej mówiąc, Paul Badde pisze po prostu o wszystkim, co wydaje mu się ważne, co go porusza. Nie wtłacza swoich przemyśleń w ścisłe formy. Naukowe rozważania sąsiadują z anegdotami. Obok tekstu o żydowskich zwyczajach widnieje zdjęcie roweru narysowanego na ścianie jerozolimskiej stajni. Niespodziewane uwagi żony umożliwiają błyskawiczną zmianę tematu w samym środku rozważań. Chaos? Może troszkę. Ale dzięki temu czytelnik też czuje się swobodniej. Zupełnie jakby autor wyszedł nam na przeciw i zaprosił nas do swojego domu na długą rozmowę przy kubku herbaty i stercie zdjęć. Rozmowę żywą, nieopanowaną, która może niespodziewanie zaprowadzić nas w najdziwniejsze miejsca. A przede wszystkim: wartościową.

  Sięgnijcie po tę książkę. Nie ma znaczenia, czy przedłużycie nieco czas wielkanocnej radości, czy zachowacie lekturę na przyszłoroczny Wielki Post. Zawsze jest czas na to aby zatrzymać się i choć na chwilę zbliżyć do Chrystusa. Zwłaszcza wtedy, kiedy można Mu się przyjrzeć z perspektywy najważniejszych świadków zmartwychwstania.

  Twarzą w twarz.

____

Źródła zdjęć:

"Twarzą w twarz" - ze zbiorów własnych

Elementy grafiki po prawej - https://www.canva.com/

Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z przekładu Jolanty Mączki, Wydawnictwo Niecałe 2013

Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger