Perskie
czy arabskie baśnie mają w sobie jakiś magnetyczny urok. Nie sposób ich pomylić
z opowieściami innych narodów. Wystarczy jedno zdanie, parę słów-kluczy… i już
czujemy ten niepowtarzalny powiew egzotyki, który każe wstrzymać oddech i
zanurzyć się w zupełnie innym świecie. Oto powieść, która zapewni Wam właśnie
takie przeżycia.
Kraina
Miraji była kiedyś dzikim, prawdziwie magicznym miejscem. Na śmiałków
mieszkających wśród piasków pustyni czyhały liczne upiory i niebezpieczeństwa. Piękne
księżniczki zdobywały serca potężnych dżinów i uczyły się wykorzystywać ich moc
przeciwko nim. A nieliczni ludzie z narażeniem życia chwytali i pętali żelazem
szybkie jak wiatr Buraqi. Te czasy odeszły już jednak do legend opowiadanych
przy ognisku. Magia wycofała się daleko w głąb pustyni. A mieszkańcy Miraji
skupiają się na codziennej, mozolnej pracy w fabrykach broni. Na ich tle
wyróżnia się nastoletnia Amani – nie tylko dzięki nietypowym, błękitnym oczom.
Dziewczyna chce wyrwać się z rodzinnego Dustwalk, gdzie jedyną perspektywą jest
dla niej małżeństwo z wujem. Pragnie ruszyć do Izmanu, miasta, w którym – jak
wieść niesie – czeka na nią lepsze życie. Pewnego dnia Amani poznaje
tajemniczego Jina. Postanawia przyłączyć się do cudzoziemca. Jednak okazuje
się, że chłopak tak naprawdę jest szpiegiem oskarżonym o zdradę stanu.
Bohaterów czeka niebezpieczna ucieczka przez pustynię, pełną czarów… i
bezlitosnych żołnierzy Sułtana.
Zawsze
zachwycali mnie autorzy, którzy na kartach powieści tworzą całe, odległe
światy. Im bardziej dopracowane, tym lepiej. I właśnie to jest główny atut
książki Alwyn Hamilton. Wymyślona przez nią kraina Miraji nie jest co prawda
miejscem zupełnie oderwanym od rzeczywistości. Każdy czytelnik bez trudu
rozpozna w niej pewne odniesienia do kultury arabskiej, czy klimatu „Baśni z
tysiąca i jednej nocy”. „Buntowniczkę…” wyróżnia za to wyjątkowe tło
legendarne. Autorka stworzyła świat, w którym snute przy ognisku opowieści
odrywają szczególnie ważną rolę. Każda z nich ma w sobie ziarnko prawdy, cenną
wiedzę, bez której nie da się przetrwać na pustyni. Dlatego siłą rzeczy ten
motyw nieustannie powraca do nas jak echo. Straszliwe historie o żywiących się
strachem koszmarach. Prastary mit o tym, jak dżiny stworzyły świat. Powtarzana
na ucho legenda o Księciu Buntowniku… To tylko niektóre baśnie, które
znajdziemy na kartach powieści. Jednak Alwyn Hamilton nie rozpisuje się zbytnio
na ten temat. Potrafi znaleźć idealną równowagę między przekazywaniem
czytelnikowi wiedzy o opowieściach z Miraji a trzymaniem się głównego wątku.
Nie przytacza całych historii – no, może z nielicznymi wyjątkami. Przede
wszystkim lekko sygnalizuje ich treść i istnienie. Lekka aluzja w czyjejś
rozmowie, dwa zdania wyjaśnienia – to wszystko. Dzięki temu czytelnik nie ma
problemów ze zrozumieniem niektórych scen i dialogów… A równocześnie nie odnosi
wrażenia, że Alwyn Hamilton poświęca więcej czasu budowie świata
przedstawionego niż właściwiej akcji powieści.
„Buntowniczka
z pustyni” to mistrzostwo w budowaniu egzotycznego klimatu. Autorce wystarcza zaledwie
kilka zdań aby odmalować przed czytelnikiem obraz rozgrzanej, bezbrzeżnej
pustyni. I tak jak opisywani przez nią Dżinowie, potrafi przekuć słowa w
rzeczywistość. W trakcie lektury czujemy przesypujący się między palcami
piasek, żar ognia i zapach prochu po wystrzale. Razem z Amani i Jinem gnamy
przed siebie na grzbiecie Buraqi, walczymy i patrzymy w gwiazdy nad zieloną
oazą. Zapominamy o naszym świecie i na dobre przenosimy się do Miraji. A kiedy
do tego wszystkiego na kartach książki pojawia się miłość i odległe widmo
rebelii… Możemy tylko patrzeć w przyszłość i zastanawiać się, co jeszcze nas
czeka.
„Buntowniczka
z pustyni” wdziera się w każdy zakamarek umysłu jak pustynny piach niesiony
wiatrem. Zapomnijcie o zakładkach do książek, w starciu z żywiołem na nic wam
się nie przydadzą. Nie zaczynajcie lektury, jeśli macie coś ważnego do
zrobienia. Czytanie jej grozi zaniedbaniem obowiązków, wyrzutami sumienia i…
apetytem na drugą część. Sprawdziłam na własnej skórze.
___
Źródła zdjęć:
"Buntowniczka z pustyni" i wzory - ze zbiorów własnych
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z przekładu Agnieszki Kalus, Wydawnictwo Czwarta Strona 2017