niedziela, 20 września 2020

„Dziewczyna Mistrza Gry”, Krystyna Siesicka

 „Dziewczyna Mistrza Gry”, Krystyna Siesicka

 


    Wszyscy którzy podobnie jak ja obdarzeni zostali bujną wyobraźnią, z pewnością zdają sobie sprawę z tego, jak wiele „atrakcji” może przynieść samotny pobyt w domu. Szum wiatru, ciemność, czy hałas spowodowany przez kota z pewnością wystarczą aby doprowadzić wiele osób na skraj załamania nerwowego. A co jeśli właśnie taka sceneria stanie się tłem dla prawdziwie tajemniczych zdarzeń…?

    Na prośbę przyjaciółki, Flora przeprowadza się do jej mieszkania żeby pod nieobecność właścicielki mieć na wszystko oko. Dla strachliwej scenografki, pobyt w mrocznym apartamencie okazuje się ciężką próbą nerwów - zwłaszcza, że jeden z pokojów udostępniony jest do użytku dziwacznej grupie młodzieży, która gra tam w gry RPG. Wkrótce bohaterka poznaje ich nieformalnego przywódcę i mentora, Kamila oraz zakochaną w nim Marianę. Wydaje się, że parę łączy szczere uczucie… do czasu, kiedy Flora przypadkiem dowiaduje się o istnieniu Pii Gizeli – Dziewczyny Mistrza Gry. Z czasem tajemnicza nieznajoma coraz silniej wkracza w życie bohaterów sprawiając, że nic nie jest już takie samo…

  Przyznam szczerze, że Krystynie Siesickiej udało się mnie zaskoczyć. Sięgając po książkę, spodziewałam się typowej powieści obyczajowej: fabuły zbudowanej wokół naszej codzienności, typowo młodzieżowych problemów i łagodnego, dziewczęcego klimatu. Niespodziewanie otrzymałam jednak prawdziwie tajemniczą opowieść, momentami graniczącą wręcz z thrillerem. Nastrój buduje już samo tło akcji: niewielkie mieszkanie w starej kamienicy, pełne skrzypiących podłóg i tajemniczych zakamarków. A kiedy na scenie pojawia się cień Pii Gizeli, zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Dziewczyna jest nieuchwytna, jednak cały czas daje się wyczuć jej obecność. Rozmyśla o niej Kamil. Wspominają o niej jego znajomi. Jej imię wypisane jest na kartkach, które Flora znajduje w mieszkaniu. Chwilami postać zdaje się wręcz ulotną zjawą, której celem jest jak największe zranienie i przerażenie otaczających ją ludzi. A kiedy na koniec książki Pia Gizela objawia się osobiście, otacza ją prawdziwa aura grozy. I choć czytelnik, znając autorkę, od samego początku wierzy w racjonalne wytłumaczenie całej tej historii, podczas lektury trudno nie poddać się emocjom.

  Krystyna Siesicka zabawia się ciekawością czytelnika, oszczędnie dawkując wskazówki do rozwiązania sekretów bohaterów. Mimo, że opowieść jest pisana z perspektywy niemal wszystkich postaci, autorka mistrzowsko dobiera opisywane sceny tak, aby niczego nie dało się zbyt łatwo domyślić. Musimy więc uzbroić się w cierpliwość i przystąpić do mozolnego sklejania ze sobą skrawków informacji. Uwielbiam to uczucie, kiedy z artystycznego, literackiego chaosu stopniowo zaczyna wyłaniać się z początku podziurawiony, a później coraz bardziej spójny obraz danej historii. Jednak nie wystarczy po prostu przeczytać tę książkę, żeby zrozumieć, co naprawdę się zdarzyło. Kiedy już skończymy lekturę, musimy zatrzymać się nad nią na chwilę: porozmyślać, przywołać kilka ważnych szczegółów, dopowiedzieć sobie zakończenie jakiegoś wątku. Mam wrażenie, że Krystyna Siesicka daje czytelnikowi stokroć większą lekcję dedukcji niż nie jeden autor „prawdziwych” kryminałów – tym bardziej, że jak nikt potrafi pokazać, ile tajemnic kryją zupełnie zwyczajni ludzie wokół nas.

   Dzięki genialnemu połączeniu charakterystycznego stylu Siesickiej i nietypowej dla niej fabuły, „Dziewczyna Mistrza Gry” spodoba się szczególnie osobom, które nie przepadają za książkami obyczajowymi, a chcą zapoznać się z autorką. Kto wie – może lektura zachęci kogoś do sięgnięcia po inne jej dzieła?

___

Zdjęcie ze zbiorów własnych

Pozostałe elementy grafiki: https://www.canva.com/

Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z egzemplarza wydanego przez  wyd. Akapit Press 2007

 

Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger