Grupka
osób przy jakiejś okazji zbiera się w jednym domostwie. Przestrzeń jest
ograniczona, niepostrzeżone dostanie się do środka z zewnątrz niemal
niemożliwe. W tych właśnie okolicznościach dochodzi do morderstwa. Wszyscy są
podejrzani, a to dopiero początek brutalnej serii zabójstw… Trzymający w
napięciu thriller? Kolejny kryminał Agaty Christie? Cóż, w rzeczywistości to
streszczenie… komedii.
Joanna
przyjeżdża do Danii aby odwiedzić ukochaną przyjaciółkę Alicję. Jej przybycie
zbiega się w czasie z uroczystym oblewaniem nowego nabytku – osobliwej,
czerwonej lampy. W jej przyćmionym świetle goście zbierają się na tarasie i
świętują w najlepsze. Beztroską zabawę przerywa wystąpienie podchmielonego Edka,
który zrywa się z miejsca z okrzykiem: „Alicja, czemu ty się narażasz?!”. Nikt
jakoś nie pali się do słuchania pijackich rewelacji na temat „osób” jakie
przyjmuje gospodyni, więc goście dyskretnie uspakajają mężczyznę. Wydaje się,
że sprawa jest zakończona. Tymczasem kiedy przyjęcie się kończy, Edek zostaje
znaleziony w swoim fotelu z nożem w plecach. Wkrótce w domu dochodzi do całej
serii morderczych prób, których celem wydaje się Alicja… Tyle tylko, że
panujący chaos, wariackie pomysły domowników i nieustanna pielgrzymka gości
doprowadziłyby do osiwienia nawet najlepiej wyszkolonego zabójcę. A w ogólnym
zamieszaniu nieudolne próby dokonania morderstwa przynoszą najmniej spodziewane
rezultaty…
Wydaje Wam się, że powieść o serii zbrodni takiego kalibru musi być mroczna i poważna? W takim razie nie znacie jeszcze Joanny Chmielewskiej! Autorka w dowcipny, przewrotny sposób parodiuje jeden z najbardziej tradycyjnych motywów powieści kryminalnych, tworząc lekką, zabawną, zawikłaną całość. I choć ofiary padają gęsto, a morderca wspina się na wyżyny pomysłowości, wykorzystując do uśmiercenia Alicji najbardziej wyszukane metody, prawdziwych trupów jest zaskakująco niewiele. Jak zwykle w przypadku Joanny i jej znajomych, jest to w dużej mierze efekt nieprzewidywalności ich poczynań dla umysłów normalnych. Bohaterowie, z właściwą sobie niefrasobliwością, zamiast planować inteligentną obronę, zdają się na ślepy los i najdziwniejsze pomysły. Rekordy bije tym razem Alicja. Konsekwentnie gubi dowody rzeczowe, wpuszcza do domu tabuny przypadkowych ludzi i alergicznie reaguje na wszystkie próby zachęcenia do podjęcia zdecydowanych działań. W rezultacie to, co powinno być sceną morderstwa przypomina bardziej oprawę jakiejś farsy. Dziesiątki gości przyjeżdżają (zapowiedziani, bądź nie) i odjeżdżają (przeważnie ambulansem), a pozostali, w niezwykłej ruchliwości, nieustannie zmieniają pościel, pokoje, łóżka, wprowadzając szaleńcze zamieszanie. Nic dziwnego, że nieszczęsny zabójca nie może połapać się w całym tym chaosie. Zwłaszcza, że pani domu zwiększa zamęt, hojnie pożyczając przyjaciółkom rozmaite części garderoby, przez co rozpoznanie jej staje się w emocjach dodatkowo utrudnione. Nie ma mowy o chwili spokoju. A jeśli nawet zrezygnowany morderca odpuszcza na jakiś czas, pewne jest, że ktoś z bohaterów sowicie nadrobi to niedopatrzenie, z rozmachem siejąc zamęt na własną rękę. Z reguły w środku nocy.
Dodatkowej atrakcji dostarczają lingwistyczne dokonania jedynego w powieści policjanta. Duńczyk ów, zatrudniony w charakterze tłumacza, włada dość „oryginalną” odmianą polszczyzny, „zdradzającą niekiedy naleciałości jakby biblijne”. Nic dziwnego, że przesłuchiwani, zamiast wić się w krzyżowym ogniu pytań, łapczywie wyczekują kolejnych perełek w stylu: „Kogo zewłoka życzy pani sobie?” czy „Azali były osoby mrowie a mrowie?”.
Pod piórem Chmielewskiej tradycyjne cały kryminalno-detektywistyczny świat staje na głowie, drwiąc sobie z czytelnika. I tak wszyscy podejrzani, zamiast żywić względem siebie rosnące podejrzenia, żyją w całkowitej komitywie, pogłębiając braterskie uczucia. Panujący chaos, przerywany niekiedy zabójstwami, przyjmowany jest jako rzecz naturalna i niezwykle interesująca. Nawet morderca pod ręką okazuje się niekiedy całkiem przydatny, niezawodnie ukrócając wszelkie problemy z nadmiarowymi gośćmi.
Niepospolite zamieszanie, iskrzący humorem język i oczywiście wszechobecny kolor czerwony – oto prawdziwa gratka dla tych, którzy lubią kryminały z przymrużeniem oka.
Uwaga. Nie czytać przy ludziach. Grozi niekontrolowanymi atakami śmiechu.
Poznaj też inne książki Joanny Chmielewskiej!
____
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z egzemplarza wydanego przez wyd. Kobra Media 2010
____
Źródła zdjęć:
"Wszystko czerwone" - ze zbiorów własnych
Pozostałe elementy grafiki - https://www.canva.com/