niedziela, 4 marca 2018

„Dachołazy”, Katherine Rundell



Czy kiedykolwiek wyobrażałeś sobie, jak to jest: stanąć na dachu, wysoko ponad zakurzonymi ulicami miasta, patrzeć na rozgwieżdżone niebo i karmić gołębie na rozpiętej pomiędzy dwiema kamienicami linie…? Nie mam rzecz jasna zamiaru nakłaniać nikogo do rozpoczęcia kariery kaskadera! Sama nigdy bym się na coś takiego nie odważyła, ale pomarzyć zawsze można… Zwłaszcza nad porywającą lekturą, w której niezwykły świat dachów pomaga bohaterom uciec od zmartwień i rozwiązać tajemnicę…

 Sophie jest sierotą. Po katastrofie okrętu dryfujące w futerale od wiolonczeli niemowlę wyławia z morza Charles, roztrzepany naukowiec, który postanawia zaopiekować się dzieckiem. Dziewczynka szybko zaczyna działać w imię motta opiekuna: „nigdy nie przekreślaj możliwego”. Charles pozwala jej robić wszystko, co tylko uzna za stosowne, a nawet towarzyszy jej większości wybryków. W rezultacie w wieku dwunastu lat Sophie gra na wiolonczeli na dachu swego domu, ku zgorszeniu odwiedzającej ich dom urzędniczki nosi spodnie, a gdy w nocy dopada ją wspomnienie sztormu, śpi na szafie.  Dziewczynka upiera się, że jej matka nadal żyje. Charles początkowo nie zgadza się z nią. Nadchodzi jednak dzień, w którym Krajowy Urząd Opiekuńczy stwierdza, że mężczyzna nie jest w stanie właściwie opiekować się dorastającą panną. Z pomocą przychodzi Sophie zbieg okoliczności. Pod wyściełającym futerał, w którym ją znaleziono aksamitem dziewczynka znajduje tabliczkę z adresem sklepu w Paryżu. Charles wraz z podopieczną w tajemnicy opuszczają Anglię, aby zdobyć informacje o matce Sophie.  Nie odkrywają za wiele. Wszyscy urzędnicy zajmujący się sprawą rozbicia statku odmawiają okazania listy ocalałych. Podczas gdy Charles znika na całe dnie w różnych instytucjach, dziewczynka z nudów opuszcza pokój i wspina się na dach. Tuż po pierwszej eskapadzie odwiedza ją Matteo. Ten tajemniczy chłopak mieszka na dachach, a sam siebie nazywa dachołazem. Wkrótce dzieci zaprzyjaźniają się i na całe noce spędzają podziwiając panoramę miasta. Któregoś razu dobiega ich przepiękna melodia – ktoś gra na wiolonczeli. Sophie podejrzewa, że jest to jej matka. Czy tytułowe dachołazy pomogą jej odnaleźć rodzinę?

              Książka jest cudowna. Bardzo podobał mi się sposób w jaki autorka chwile refleksji z żartobliwymi akcentami. W akcji znalazło się miejsce na wszystko, czego potrzebuje dobra lektura: niebezpieczne przygody, spokojne rozważania o życiu, dowcipne dialogi, a także wątek tajemnicy. Opisy otoczenia w książce są krótkie, ale tak zaplanowane by dać całkowity obraz scenerii, w której rozgrywa się akcja. Jeśli poszukujesz mądrej, zwariowanej i porywającej lektury – sięgnij po „Dachołazy”!
___
Zdjęcie ze zbiorów własnych
K. Rundell, "Dachołazy", przekład Tomasza Bieronia, Wydawnictwo Poradnia K, 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger