Książkobranie we Wrocławiu
Wracasz
z zakończenia roku, wchodzisz do pokoju i widzisz tę cudowną stertę książek,
które na ciebie czekają? A może właśnie stoisz nad walizką i zastanawiasz się,
które ze znanych na pamięć czytadeł przeczytać (znowu!) na wakacjach? Pamiętaj,
że nie ma takiej biblioteczki, której nie dałoby się (jeszcze) powiększyć!😊 A na dwa całe dwa
miesiące potrzeba całkiem sporo lektur… Zwłaszcza, że właśnie zaczęło się
wrocławskie Książkobranie!
Namiot
w pierwszej chwili wydaje się niewielki; wtulony w kąt rozległego placu,
przyciśnięty do bryły wrocławskiego dworca. A jednak w środku mieści się
wszystko, co potrzebne. I choć stoisk jest niewiele, znajdzie się na nich
całkiem szeroka oferta książek. Do tego miejsce do siedzenia, kawiarnia, a
nawet… fontanna, w której pluskają się dzieci. Jej szum od razu wprowadza uspakajający
nastrój. Biały sufit chroni przed palącym, odbijającym się od betonu słońcem, a
przez uniesione boczne klapy wpada nieco świeżego powietrza. Czegóż jeszcze
mógłby sobie życzyć mól książkowy?
Książkobranie
było dla mnie przede wszystkim pierwszym spotkaniem z „Samowydawcami” – self-publisherami
skupionymi w ramach jednej księgarni. W ten sposób (przynajmniej w założeniu) można
łatwo i profesjonalnie dotrzeć do czytelników. I nie trzeba do tego celu
specjalnie budować i reklamować własnej strony internetowej ze sklepem.
Nigdy
dotąd (a przynajmniej nie świadomie) nie miałam styczności z self-publishingiem.
Dlatego też na początku miałam nieco mieszane uczucia. Jedna część mnie (ta
czytelnicza, nakarmiona „Wyspą Camino” i „Pamiętnikiem księgarza”) wyobrażała
sobie pojedynczy, opuszczony stół z mnóstwem zalegających, nieatrakcyjnych
czytadeł. Druga (ta odpowiadające za pisarskie ambicje) podszeptywała: „Weź coś
może kup, bo to w końcu nasi”.
Tymczasem
rzeczywistość okazała się jeszcze inna.
Na gości czeka nie jedno, ale kilka stoisk – każde obsadzone przez innego pisarza.
Trudno znaleźć sprzedawców, którzy bardziej znają się na oferowanym towarze –
odpowiadają przecież za każde słowo. Wystarczy, że weźmiesz książkę do ręki i
zmarszczysz brwi, próbując wywnioskować coś z tytułu – a autor już spieszy z
pomocą, zarysowując ogólny zarys fabuły i tematyki. Jedna z pisarek podsuwa nawet
do przeczytania co ciekawsze fragmenty, żeby czytelnik mógł zapoznać się z jej
stylem (wreszcie ktoś, kto rozumie, że bez tego – ani rusz!). Inna zdradza, skąd
pochodzi stare okno, którego zdjęcie widnieje na okładce jej książki. Do akcji
włącza się również przywódca całego przedsięwzięcia, Mateusz Rogalski. Gdy
tylko zauważa, że jakoś nie ciągnie nas do pisanej przez niego fantastyki, proponuje
kilka kryminał, do którego przeczytania „zmusiła go koleżanka” – i który
ostatecznie bardzo mu się spodobał. A jego zaangażowania w opowieść w żaden
sposób nie osłabia czujne obserwowanie poczynań szalejącego wokół malca – i przechwytywanie
zielonej piłki, gdy tylko ta zmierza w stronę gości lub książek😊.
Przy
wydawnictwie Iuvi następna niespodzianka. W przerwach między wyjaśnianiem
warunków promocji a reklamowaniem książek, sprzedawca poluje na amatorów gier
logicznych. Podczas gdy ja próbuję zdecydować, co kupię, mama zostaje pojmana i
usiłuje powpychać długie „śrubki” w otwory w plastikowym pudełeczku – tak, aby
zmieścić wszystkie. Siostra zaś walczy z upchnięciem na maleńkiej planszy
czerwonych, pozawijanych elementów. Nie ocalała nawet dwójka przechodzących w
pobliżu studentów. Przyspieszenie kroku i odwrócenie wzroku zostało natychmiast
odnotowane, a panom rzucono wyzwanie:
-
Wydaje wam się pewnie, że to zabawki dla dzieci, co? Zapraszam, sami
zobaczycie, że to nie takie łatwe!
Olbrzymim
plusem są liczne przeceny. To świetna okazja, żeby kupić książki, które mogą w
każdej chwili zniknąć z rynku, za dziesięć – piętnaście złotych. Zanim okaże
się, że wymarzony tytuł można już zdobyć tylko na OLX-ie, gdzie jakiś
bibliofil-spekulant nalicza ceny, jakie tylko sobie wymarzy. Niektóre
wydawnictwa kuszą jeszcze bardziej: każda kolejna z takich tanich książek
będzie kosztować złotówkę mniej. Nie brakuje też „klasycznych” obniżek –
tabliczki „30 procent taniej” aż krzyczą ze stoisk.
Książkobranie
to świetna okazja dla wszystkich dojeżdżających. Od razu wracają wspomnienia mojego ukochanego
Empiku (niestety już zlikwidowanego ☹), w którym można było spędzić najprzyjemniejsze
w życiu dwadzieścia minut przed odjazdem pociągu. Wystarczy wyskoczyć z wagonu –
i już jest się na miejscu. Szkoda tylko, że na samym dworcu nie ma żadnego
plakatu informującego o wydarzeniu.
Każdy
znajdzie tu coś dla siebie: książki historyczne, religijne, kryminały, romanse,
komiksy i fantastyka tylko na Was czekają! A nieczytający przyjaciele moli
książkowych mogą skorzystać z bogatej oferty gier planszowych i płyt z muzyką.
Targi trwają do niedzieli 25
czerwca 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz