niedziela, 7 lutego 2021

„Całe zdanie nieboszczyka”, Joanna Chmielewska



   „Porwali Joannę” – poinformowała moja siostra pewnego wieczora, podnosząc wzrok znad książki. „No, to chyba zaraz ją oddadzą” – zareagowałam z całkowitym spokojem. Wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia, zgodnie kręcąc głowami nad głupotą powieściowych złoczyńców. Wiedziałyśmy swoje. W końcu nie igra się bezkarnie z najbardziej niepoczytalną i pomysłową bohaterką polskiej literatury!

  Kiedy Joanna wygrywa na wyścigach sporą sumę pieniędzy, w przypływie fantazji postanawia momentalnie wykorzystać zdobyty kapitał w nielegalnym kasynie. Niestety, trafia akurat w sam środek akcji policyjnej. W ogólnym chaosie, zostaje wzięta za kogoś innego i pewien ranny mężczyzna zdradza jej współrzędne ukrytego skarbu. Tymczasem pewnej grupie przestępczej bardzo zależy na zdobyciu tej informacji. Nie zastanawiając się zbyt długo, złoczyńcy porywają Joannę...

   Tak jak w przypadku większości powieści Joanny Chmielewskiej, „Całe zdanie nieboszczyka” pełne jest znakomitego, nieco absurdalnego humoru. Z resztą, czego innego można się spodziewać, kiedy przestępcy na własne życzenie sprowadzają do siebie wojowniczo nastawioną, niepoczytalną, tryskającą inwencją twórczą kobietę? W takich okolicznościach nie ma znaczenia, że więźniarka dysponuje wyłącznie atlasem, kalendarzykiem Domu Książki i szydełkiem. Jak się okazuje nawet te niewinne przedmioty we właściwych rękach mogą służyć do najróżniejszych, zaskakujących celów. Nic dziwnego, że to zwyczajne porwanie już wkrótce przysporzy złoczyńcom wielu nadprogramowych atrakcji. Co prawda niektóre wydarzenia przedstawione w książce wydają się raczej mało prawdopodobne, jednak ostatecznie powieści mają swoje prawa. Zwłaszcza, że to właśnie te najbardziej szalone przygody Joanny dostarczają czytelnikowi najwięcej okazji do śmiechu.

  Jest jednak jedna rzecz, której nie potrafię wybaczyć autorce – zakończenia wątku męża Joanny, z dość skomplikowanych przyczyn zwanego Diabłem. Po latach czytania książek i oglądania filmów, przyzwyczaiłam się już do najróżniejszych chwytów literackich, które początkowo budziły mój niesmak. Dlatego nawet nie mrugnęłam okiem kiedy w „Całym zdaniu nieboszczyka” pojawił się temat pogorszonych relacji rodzinnych. Rozumiem: autorka po dwóch tomach miłosnej idylli nie była już w stanie wykrzesać z siebie pomysłu na intrygującą kontynuację tego wątku, chciała coś zmienić – takie rzeczy dość często się zdarzają. Cierpliwie czekałam zatem na to, jak rozwinie się sytuacja. Byłam, jak mi się wydawało, gotowa na wszystko. Joanna Chmielewska zdołała jednak mnie zaskoczyć. Autorka uznała najwyraźniej, że po niezwykle pozytywnym obrazie Diabła przedstawionym w „Krokodylu z kraju Karoliny”, potrzeba czegoś więcej niż pogorszone relacje małżeńskie aby doprowadzić do rozwodu. No i znalazła „coś więcej”. Nieszczęsny bohater w ekspresowym tempie obdarzony został kochanką, fatalną zmianą charakteru i kontaktami przestępczymi, a następnie wyekspediowany za granicę, zapewne po to, aby nie kręcić się niepotrzebnie wokół małżonki. Tak niespodziewane nagromadzenie wad wydaje się co najmniej nienaturalne i sprawia wrażenie, że autorka na siłę szukała pretekstu dla usunięcia Diabła z powieści.

  Nie zrozumcie mnie źle - ogólnie rzecz biorąc, „Całe zdanie nieboszczyka” czyta się znakomicie, a w trakcie lektury trudno powstrzymać się od śmiechu. Niestety jednak, kompromitująca męża Joanny końcówka budzi przykre wrażenie niesmaku i rozczarowania. Choć być może jest to tylko kwestia gustu. Ostatecznie moja siostra przyjęła zniknięcie Diabła z całkowitym entuzjazmem.

Poznaj też inne książki Joanny Chmielewskiej!

_____

Źródła zdjęć:

"Całe zdanie nieboszczyka" - ze zbiorów własnych

Grafiki w tle - https://www.canva.com/

Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z egzemplarza wydanego przez  Firmę Księgarską Olesiejuk 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Z biblioteki Molinki , Blogger