Mimo że bitwa o Sluis Van zakończyła się zwycięstwem Nowej Republiki, cena za ocalenie rządowej floty okazała się olbrzymia - niemal wszystkie statki są poważnie uszkodzone. Jakby tego było mało, dawny przywódca Rebelii, admirał Ackbar, zostaje oskarżony o zdradę stanu i zdjęty ze stanowiska. Han i jego przyjaciele podejrzewają, że w zajściu maczał palce jeden z radców, prawdopodobnie współpracujący z Imperium. Postanawiają za wszelką cenę znaleźć dowody na potwierdzenie swojej teorii. Tymczasem Luke dociera na Jomark, planetę, na której według krążących w Galaktyce plotek mieszka pewien rycerz Jedi. Napotkany przez niego mistrz zachowuje się jednak bardzo podejrzanie. Czyżby próbował przeciągnąć Skywalkera na ciemną stronę Mocy…? Czasu jest niewiele. Admirał Thrawn nie próżnuje, a gra toczy się teraz o gigantyczną stawkę: zagubioną gdzieś w bezkresie Galaktyki legendarną Flotę Katańską…
Timothy
Zahn jest absolutnym mistrzem tworzenia galaktycznych legend, nowych planet i
ras. Naprawdę podziwiam niezwykłą wyobraźnię, która pozwala mu kreować coraz to
nowe, zaskakująco realne elementy świata przedstawionego, równocześnie
zachowując klimat „Gwiezdnych wojen”. Z kolei w kwestiach polityki i dyplomacji
autor patrzy na sytuację wyjątkowo rzeczowo. Intrygę prowadzi subtelnie,
unikając gigantycznych skandali i jawnych oszustw. Wręcz przeciwnie: cały
spisek opiera się na manipulacji, przez co jest jeszcze trudniejszy do
wykrycia. Równie skomplikowana okazuje się kwestia ludu Noghri, którą zajmuje
się księżniczka Leia. Mieszkańcy planety z jednej strony darzą przybyłą
względnym szacunkiem i zapewniają jej bezpieczeństwo, a z drugiej – pozostają
wierni Imperium… Jednak w książce najbardziej zafascynowały mnie nie polityczno-dyplomatyczne
potyczki, ale historia znanej nam już z pierwszej części Mary Jade. Timothy
Zahn prowadzi ten wątek dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam po lekturze
pierwszej części. Po raz kolejny dziewczyna zmuszona jest do współpracy z
Luke’iem Skywalkerem, a nawet sama prosi go o pomoc. Przyznam szczerze, że
uwielbiam, gdy książkowi bohaterowie, z początku wrogowie, zmuszeni są do
połączenia sił. Zawsze z wielką przyjemnością przyglądam się rozwojowi ich
postaw, subtelnym zmianom nastawienia, mieszanym uczuciom… Pod tym względem
„Ciemna strona Mocy” w pełni zaspokaja moje oczekiwania.
Choć
wydaje się to nieprawdopodobne, odkładając książkę czułam jeszcze większy
niedosyt niż po przeczytaniu pierwszego tomu. Co stanie się z Marą? Jak Nowej
Republice uda się pokonać admirała Thrawna? Kim lub czym jest tajemnicze Źródło
Delta? Dobrze, że dzięki filmom wiadomo przynajmniej, jaki koniec spotka
Imperium…
Pozdrawiam
wszystkich, którzy tak jak ja liczą dni do wznowienia trzeciej części.
____
Zdjęcie okładki ze zbiorów własnych
Pozostałe elementy grafiki: https://www.canva.com/Zdjęcie okładki ze zbiorów własnych
Cytat zamieszczony na plakacie pochodzi z przekładu Anny Hikier-Berezy, Wydawnictwo Uroboros 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz